Tak mogłabym określić
kolejne etapy leczenia. Moja rodzina skupiła się na tym, by mi pomóc. Mieszkam
w małej lubelskiej miejscowości, a moje dzieci w Warszawie i między innymi dlatego
postanowiliśmy, że tam stawiamy pierwsze kroki. Znalezienie chirurga onkologa, który odniesie się
do wyników, nie było aż takie trudne. Można powiedzieć, że miałam trochę
przetartą drogę, ponieważ moja znajoma leczyła się w Centrum Onkologii w Warszawie.
Dostałam namiary na doktora Olesińskiego. Najpierw wizyta prywatna, potem już w
Centrum Onkologii. Najważniejsze dla nas w wszystkich było, co powie
specjalista. Wydaje mi się, że to były trudne chwile dla mnie i dla moich
bliskich. Wychodząc z gabinetu widziałam w ich oczach strach z pytaniem.
- I co można operować? Tak!!! - nowotwór był operacyjny. Doktor krok po
kroku wyjaśnił mi, (a nawet rysował pewne elementy chirurgicznej interwencji)
jak będzie to wyglądało. Chociaż ostateczna decyzja mojego leczenia zależała od
konsylium lekarzy. Na tę decyzję czekałam, no... powiedzmy około trzech tygodni.
Czy to dużo? Pewnie tak, biorąc pod uwagę rodzaj choroby. Ale patrząc na
funkcjonowanie naszej polskiej służby zdrowia, to nie było aż tak odległy od
siebie okres.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz